Wiara, nadzieja, miłość

Author: Magdalena Janczewska

Kochać? Miłość ci wszystko wybaczy? A co jeżeli wydaje ci się że nie jesteś już wstanie kochać, że nie ma w tobie ani krzty dobrej woli, że już ci nie zależy, a obojętność to jedyne na co cię stać? A dusza wyje i krzyczy na dnie rozpaczy, a ty zatykasz uszy, i marzysz żeby w końcu przestała.
Chciałabym mieć więcej pokory wobec życia i losu, być niczym skała o którą rozbijają się fale a nie jak ten biedny liść którym targają na wszystkie strony przy najmniejszym podmuchu wiatru. Mam dość robienia tego co słuszne, co właściwe. Nie chcę już dłużej zadawalać życzeń innych w imię ‘mniejszego zła’. Chcę czuć się wolna! Chcę być sobą. Denerwuje mnie nawet to, że nie wiem co to znaczy. Być sobą! A właściwie kim ja jestem teraz? Czy będąc taką jaką ludzie chcą mnie widzieć, jaką mnie akceptują, jestem naprawdę sobą? Dlaczego zawsze musimy wszystkich i wszystko zmieniać? Według czyjej miary mierzymy jakość życia, jakość bycia lepszym lub gorszym? Bóg nie narzuca mi swojej wizji mojego życia, daje mi wolną wolę i wolny wybór, to jakim prawem pytam, inny człowiek może mi narzucać swoją wolę? Nie pozwolę! Muszę bronić tego ostatniego bastionu jaki mi został, mojej tożsamości, bez niej jestem nikim, tylko kopią, odbiciem innych układanek ludzkich. Miej odwagę walczyć o to co najcenniejsze w życiu, o siebie. To prawda znana nie od dziś, ale odwaga jest towarem deficytowym w moim sklepie. Półki świecą pustkami, a ja nie wiem jak wydobyć nowe jej pokłady.
Wiara. Nie wiem jakbym sobie dała radę bez niej. Pewnie już by mnie tu nie było. Jestem tu i teraz tylko dzięki Bogu, bez Jego wsparcia już dawno bym się poddała, ale On mnie prowadzi i wypełnia światłem kiedy nic już nie widzę przed sobą i wtedy widzę że światło jest we mnie, a nie na zewnątrz , a Bóg je zapala. Tęsknię za domem. Jakże często moje serce ciągnie w stronę domu, tego prawdziwego, które tylko ono potrafi rozpoznać swoimi oczami. Być na łąkach roześmianych, kapać się w zapachach i czuć się w całości we właściwym miejscu, w jedności. Wszystko to przede mną, i za mną. A dziś jeszcze trzeba zakasać rękawy i zapracować na swoje szczęście. Odwagi człowieku, odwagi…
O szczęściu mówi się wiele, czasem zdaje mi się że to takie słowo mit, a czasem, że to fatamorgana, która znika gdy się za blisko podchodzi, i znów pojawia się za horyzontem jutra, ale nigdy dziś, nigdy teraz kiedy jej najbardziej potrzebuję. A zatem ułuda czy nie? Na pewno jest to stan ulotny, ale jednak możliwy do uchwycenia. Odnaleźć szczęście w nieszczęściu to odkryć sekret fatamorgany. To rozbić sobie kolano jako dziecko i otrzymać cukierka na pocieszenie. A nauka z tego płynie taka, że jak zwykle to bywa nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Czas otrzeć łzy i poszukać tego dobrego. Zawsze się coś znajdzie jak się przyłożysz. A jeżeli ci się nie chce, cóż wolna wola, jak zawsze.