Archive for październik, 2008

Opowieści stare jak świat X

Author: Magdalena Janczewska

Ujrzeć siebie

Już kolejny raz się spotykamy Wędrowcze. Widzę, żeś zadowolony z życia tym razem. Mówisz, że postanowiłeś wziąć sobie do serca moje rady i uśmiechać się do świata. Z pewnością świat się ucieszy i ci to okaże. Przypomina to trochę patrzenie w taflę czystej, niczym nie zmąconej wody, wszystko zależy od tego kto i jak patrzy. Znałam niegdyś kobietę, która co dzień obserwowała swoje odbicie w lustrzanej wodzie stawu. Każdego ranka przychodziła do oka wodnego ukrytego pośrodku zaczarowanego lasu. Dlaczego zaczarowanego pytasz? Ludzie mawiali, że las ów był tak cudny, kusząco piękny, że niejednego omamił swym czarem. Polanka, na którą chadzała kobieta też była niezwykła. Mieszkały tam wszystkie stworzenia tego świata. Zwabione urokiem tego miejsca, chętnie tam przybywały. Co było tak specjalnego w tym miejscu? Cóż Wędrowcze mogłabym powiedzieć że nic i wszystko. Był tam zielony i wolny las, swobodny, niczym nieskrępowany szmer koron drzew, śmiech duszków leśnych i blask szczególnie łaskawego słońca. Ziemia kwitła radością a wszystko co żyło było przepełnione wdzięcznością. Pytasz czy są jeszcze takie miejsca na Ziemi? Są Wędrowcze, tylko niewielu umie patrzeć i czerpać z tego dobrodziejstwa z szacunkiem należnym każdemu troskliwemu rodzicielowi.
Kobieta, która przychodziła co dzień do tego urokliwego lasu, miała w duszy radość, wiele pragnień krążących w głowie, nie miała natomiast wdzięczności i szacunku do tego co już posiadała. Wszystkie istoty i stworzenia leśne z ciekawością ale i niepokojem obserwowały kobietę. Była ona jakże podobna do nich a zarazem tak odmienna. Jej dusza śpiewała z radości gdy przechadzała się po leśnych ścieżkach a głos wtórował jej, niosąc wesołą nowinę światu. Kiedy kobieta przychodziła nad staw, zawsze siadała na miękkiej trawie i z zaciekawieniem spoglądała w lustrzaną taflę. Za każdym razem dziewczyna, którą widziała była inna i inne rzeczy jej mówiła. Raz była uśmiechnięta i wesoła i kobieta myślała że świat jest piękny i beztroski, raz zadumana i dziewczyna zastanawiała się co ją trapi, innym razem smutna… Kiedy kobieta zaglądała w lustro wodne i widziała w niej odbicie przepełnionych bezdennym smutkiem oczu, wtedy cały leśny świat zamierał jakby wstrzymując oddech. Z niepokojem i bólem istoty obserwowały kobietę usilnie próbując przegnać jej smutek, wabiły ją tanecznym ruchem gałęzi i gibkością traw, ptaki zaś śpiewały specjalnie dla niej w ten dzień, lecz ona nie widziała nic, nie słyszała nic, a jej dusza nie śpiewała. Z uwagą wpatrywała się w swoje odbicie w wodzie. Smutna twarz nic nie mówiła tylko patrzyła na nią z niemym wyrzutem. Wtedy kobieta się zezłościła, nie podobało się jej, że tak na nią patrzyła. Nagle cała polana wydała się jej dziwnie nieprzychylna. Wzięła do ręki kamień i rzuciła ze złością w wodę. Dziewczyna znikła, ale tylko na chwilę, żeby zaraz znowu pojawić się i ją oskarżać o swoje nieszczęścia. Wszystkie istoty i stworzenia patrzyły na człowieka i nie potrafiły pojąć dlaczego wyrządza sobie taką krzywdę. Drzewa łagodnym szumem starały się ukoić jej gniew lecz ona odrzucała wszystko. Wkrótce zaczęła głośno pomstować na wodę i drzewa, zwierzęta i ziemię. Krzyczała na Boga i jego stworzenia, bo nie chciała i nie potrafiła patrzeć na siebie. Nie rozumiała czego dziewczyna z wody od niej chciała. W końcu opadła z sił a jej krzyk rozpaczy przeszedł w szloch. Spojrzała z determinacją w oczach na kobietę w stawie i z krzywym uśmiechem złowieszczej satysfakcji weszła do wody. Z każdym jej krokiem świat wokół niej zamierał z trwogi i rozpaczy. A gdy całkiem połączyła się w jedno ze swoim odbiciem, a twarz znikła z lustrzanej tafli zmieniło się wszystko. Polana nie była już radosna a szum drzew wesoły. Istoty wiedziały, że wkrótce przyjdą tu inni i las obwinią za jej los. I tak oto, podobni do kobiety opowiadali, że zaczarowany las pochłonął kolejne życie. Ludzie potem nadal przychodzili do wody, lecz z coraz większym strachem w sercach. Ich lęk postawił niewidzialną barierę pomiędzy nimi a lasem. W ten oto sposób zapomnieli, że ten sam las ich kiedyś wspierał, że był radością, źródłem pokarmu i wewnętrznego odnalezienia. W końcu ze strachu ludzie wycięli las i nikt już więcej nie próbował zaglądać do wody.
A co by było, pytasz, gdyby ktoś tam zajrzał jednak? Co by ujrzał, kogo zobaczył? Nie jest ważne co by zobaczył tylko jak i po co by zaglądał w lustro Wędrowcze. A ty gdy patrzysz w lustro co pragniesz w nim znaleźć i kogo winisz jeżeli obraz nie jest takim jakiego się spodziewałeś? Czego się lękasz bardziej, tego co możesz zobaczyć, czy własnego nieprzychylnego spojrzenia?

Opowieści stare jak świat IX

Author: Magdalena Janczewska

Mapa świata

Dlaczego płaczesz Wędrowcze? Mówisz, że ciągle idziesz przed siebie ale nigdy ci się nie udaje nie upaść. Upadłeś już tyle razy, że nie masz już siły wstawać. Pytasz mnie dlaczego ciągle musimy padać? I czy to się kiedyś skończy, bo nie chcesz już więcej czuć bólu i przygnębienia.
A zatem zrezygnowałeś z dalszej wędrówki? Nie? To powiedz mi mój kochany jak chcesz dojść dokądkolwiek bez mapy jaką są twoje dołki, w które umyślnie wpadasz?
Mówisz, że wcale ich nie potrzebujesz i że bez nich żyłoby ci się znacznie lepiej? Nigdy byś się nie smucił ani nie martwił, nie traciłbyś pogody ducha ani wiary.
A skąd wiedziałbyś co znaczy lepiej? I po co byłaby ci wiara w lepsze jutro jeżeli każdy dzień niczym nie różniłby się od poprzedniego?
Nie miałbyś nic przeciwko? Ty? Wieczny Wędrowiec stale poszukujący lepszego jutra, twierdzisz że zadowoliłbyś się staniem w miejscu? Mówisz, że stworzyłbyś idealny świat… A ten w którym żyjesz takim nie jest. Doskonały świat nie miałby żadnych gór i dołów, w które można by spaść. Byłby idealnie płaski i przewidywalny. A ty byłbyś w nim panem tworzenia.
Cóż świat rzeczywiście może wydawać się nieprzyjaznym miejscem gdy się upierasz, że nie jesteś tym kim jesteś…
Zamieńmy się na dziś rolami, opowiedz mi Wędrowcze swoją historię, swoje marzenia. Ciekawi mnie twój świat idealny i wizja jego tworzenia…
– Opowiem ci jak powinien wyglądać świat a jakim nie jest i pokażę ci, że mam rację płacząc nad swoim marnym losem.
W jednym rzeczywiście masz rację, zawsze byłem ciekaw świata, i odkąd pamiętam wędrowałem nieprzerwanie w poszukiwaniu lepszego jutra. Ilekroć zdarzało mi się napotkać przeszkodę zawsze starałem się patrzeć poza nią, dalej, tłumacząc sobie, że za tym wzniesieniem jest lepsza droga i lepszy świat. Owszem narzekałem i płakałem nieraz gdy zdarzało mi się upaść ale zawsze podnosiłem się z wiarą, że następnym razem nie upadnę, bo jestem już mądrzejszy i drugi raz nie popełnię tego samego błędu… Ale im dalej szedłem, tym trudniej mi było. Owszem padałem rzadziej, ale gdy napotykałem na swojej drodze kolejną górę do przebycia, to zawsze okazywała się ona większa i trudniejsza od poprzedniej. A ja sądziłem, że skoro tak daleko już zaszedłem i tak wiele wycierpiałem, to wszechświat zaoszczędzi mi bólu i spojrzy przychylniejszym okiem na moje starania. Każdego dnia marzyłem, że w końcu nadejdzie ten dzień, w którym przejdę całą drogę od wschodu do zachodu słońca bez jednego potknięcia i z zadowoleniem spojrzę wstecz na siebie… i ujrzę króla, pana swojego losu, mistrza wędrówki zwanej życiem…
Wszystko to jednak na nic… Im dalej idę i im więcej wiem, okazuje się zawsze, że życie ma dla mnie w zanadrzu nowe wyzwania i przeszkody do pokonania… A ja już nie chcę więcej wyzwań. Ja chcę odpocząć i usiąść na tronie mego królestwa i stwierdzić że wiem już wszystko i życie nie ma przede mną więcej tajemnic ani niespodzianek. Niespodzianki i wyzwania już mnie nie bawią. Czuję się zmęczony w tej nierównej walce jaką jest życie. Niczym w błędnym kole krążę wciąż po tej samej drodze nie wiedząc jak się wyrwać z zaklętego kręgu prób i błędów…
Czy wszechświat ma odpowiedź na moje wołanie? Czy w ogóle istnieje gdzieś ten idealny świat? Zanim odpowiem na twoje pytanie Wędrowcze, zadam ci swoje. Jak według ciebie wygląda idealny świat? – Nie wiem, ale na pewno nie tak. Mogę sobie wyobrazić, że jest w nim więcej radości, przyjemności i zdecydowanie mniej problemów. W ogóle nie ma żadnych zmartwień!
Ach tak. A jak często wyobrażasz sobie ten idealny świat?
– Wcale go sobie nie wyobrażam! Bo i po co? Świat jest jaki jest.
A zatem uważasz, że świat jest niesprawiedliwy, nieprzyjemny, pozbawiony radości i pełen problemów?
– W większości taki właśnie jest. Tylko spójrz wkoło. Zresztą wystarczy, że spojrzysz na mnie. Czy przypominam ci człowieka szczęśliwego?
Muszę przyznać, że nie bardzo. Ale jest na to jedna rada.
– Rada? Na co? Na świat? Na moje życie? Na lepsze jutro? Nie ma nic co mogłoby zmienić ten świat, wiem bo byłem w wielu miejscach i wędrowałem wiele lat, widziałem prawie wszystko, a nadal nie wiem jak stworzyć idealny świat.
A nie przyszło ci nigdy do głowy Wędrowcze, że upadasz dlatego właśnie, że nie wiesz, że nie widzisz… Może potykasz się właśnie o ten a nie inny kamień, żeby zobaczyć to, co leży pod twoimi stopami a na co nie zwróciłbyś uwagi w przeciwnym razie. Spójrz przed siebie i powiedz co widzisz?
– Szare i zachmurzone niebo, wiatr który gnie korony drzew i rozrzuca wszędzie zeschłe liście… Za godzinę pewnie będzie padać a ja nawet nie mam gdzie się schować.
Dobrze. A teraz powiem ci co ja widzę. Widzę zapowiedź ożywiającego deszczu, który przyniesie życie i zaspokoi pragnienie. Widzę słońce ponad chmurami, choć ty go dojrzeć nie możesz, bo nie chcesz. Słyszę jak drzewa rozmawiają ze sobą przekazując nowiny, a wiatr niesie je dalej w świat pędząc i tańcząc radośnie, w porywie entuzjazmu zrywa liście, które zachęcone jego wołaniem mkną w wirującym szaleństwie. Ech cóż to za widok!
– To nie jest normalne, takie widzenie tego, wiesz?
A KTO OKREŚLA STANDARDY TEGO CO JEST NORMALNE? Ty?
– Chciałbym….
A ja ze smutkiem stwierdzam, że wcale byś nie chciał i że w gruncie rzeczy sprawia ci przyjemność wpadanie w te dołki, na które tak srodze narzekasz. Bo po cóż w koło byś w nie wpadał?
– Przyjemność?!
No więc dobrze jest ci tak wygodnie.
– Wygodnie? Spójrz tylko na moje liczne rany, które goją się tak długo, a gdy tylko stare się zagoją zaraz pojawiają się nowe i tak bez końca, bez wytchnienia.
Zatem pozwól sobie na chwilę wytchnienia. A następnym razem gdy upadniesz spójrz uważnie pod nogi i zastanów się co przegapiłeś po drodze. A może akurat okaże się, że leży tam klucz do twojego optymizmu lub wiary w siebie…klucz do lepszego jutra.
– A nie ma prostszego sposobu, lepszej rady, jakiejś drogi na skróty?
Droga jest tak długa jaką sobie wybierzesz i tak wyboista jak zdecydujesz… Kiedy to w końcu zrozumiesz Wędrowcze. Nie ma nic czego byś nie przewidział. Więc nie męcz już dłużej siebie, pozwól sobie na odrobinę radości i przyjemności. Stwórz lepszy świat dla siebie. Przecież na to zasługujesz jak słyszę.
– Ale jak? Skąd wziąć siłę?
Uzmysłowić sobie, że ją masz.
– Eee, to nierealne. Przecież teraz jak już wiem, że niby mogę, bo przecież mi powiedziałaś, to i tak nic to nie zmieniło…
Bo ‘to’ nie zmienia, lecz ty to czynisz. A najwyraźniej nie chcesz, a zatem droga na skróty – nie, dołki – tak. Twoje życie twój wybór Wędrowcze. Ale nie martw się, podróżowanie z mapą pełną wskazówek też ma swoje plusy, im dłużej trwa tym dłużej możesz cieszyć się wędrowaniem. A kiedy się już znudzisz przypomnij sobie moje słowa, spójrz pod nogi, zobacz co leży u podstawy twoich upadków i zmień swoją mapę świata. Każdy prędzej czy później dociera do tego punktu podczas swojej podróży i wtedy dostaje właśnie od Wszechświata taki prezent jak ty teraz Wędrowcze. Rodzi się w nim najpierw niezadowolenie a później pragnienie, zmiany…na lepsze. Tym razem jak się podniesiesz świat może być już całkiem innym miejscem, wszystko zależy do ciebie. No więc jak będzie za następną górą? A może masz już dość wspinaczki i teraz wolisz iść z górki? Jak narysujesz swój świat?
– O deszcz zaczyna padać… Ale to oznacza, że potem będzie świecić słońce, a powietrze będzie rześkie i będzie mi łatwiej wędrować. Widzisz może jednak potrafię?
Na pewno potrafisz Wędrowcze… jak wszyscy przed tobą i po tobie. Tylko ilu pójdzie tą drogą?