Archive for the ‘Przemyślenia’ Category

Ja i strach

Author: Magdalena Janczewska

W życiu każdego nadchodzi moment kiedy staje twarzą w twarz z własnym strachem. Żołądek wariuje, ręce się trzęsą, a ty masz ochotę uciekać jak najdalej. Coś wewnątrz ciebie krzyczy w panice: Uciekaj zanim będzie za późno! Co ty tu jeszcze robisz?! Zwariowałeś! To nie może się dobrze skończyć, a co jak…. i tu wymienia kilkadziesiąt powodów, dla których nie powinieneś próbować walczyć o siebie. Człowiek w wielkiej desperacji, nie mający ‘nic do stracenia’ podejmuje wyzwanie najszybciej, nie słuchając, nie dając się zwieść. Reszta zaś słucha głosu tzw. rozsądku i staje przed wyborem: walka czy strusia polityka?

Strusia polityka jest taktyką znaną mi doskonale. Wmawiasz sobie, że wybierasz ‘mniejsze zło’. Pierwszym objawem ucieczki jest usprawiedliwianie samego siebie: ‘dobrze zrobiłeś, przecież nie było innego wyjścia, to się nie mogło udać’. Niestety nie łatwo jest oszukać samego siebie, choć pozornie wydaje się, że wszystko układa się po naszej myśli, że możemy tak samo cieszyć się życiem, jest coś co psuje radość i mąci spokój.

Z początku nie pojmujesz co się dzieje, dlaczego coraz częściej masz zły humor, jesteś rozdrażniony, przygnębiony, a życie wydaje się jakieś pozbawione smaku. ‘Przecież nie mam powodów do narzekań’, stale powtarzasz odpychając od siebie natrętnie powracającą myśl. W nocy nawiedza cię ten sam sen , budzisz się zły na siebie i świat. ‘Ja już wybrałem i wybrałem to czego chciałem’, przekonujesz się rzeczowo. Z czasem wspomnienie odzywa się coraz rzadziej. ‘Pogodziłem się już z własnym losem i dobrze mi tak jak jest’, powtarzasz wszystkim wkoło. Jest ci dobrze, tylko… Zawsze jest jakieś ‘ale’. Spacery nad brzegiem morza już cię tak nie cieszą, czujesz, że zgubiłeś się we własnym życiu, po omacku szukasz oparcia nie wiedząc jaki kierunek obrać. Nie wiesz już nawet o co warto walczyć, nie wiesz co jest dla ciebie ważne. Kiedyś, dawno temu miałeś jakieś marzenia, za którymi stały cele, ideały. Dziś już nie pamiętasz co to było, jakieś nierealne utopie małolata. Drażnią cię ci, którzy są szczęśliwi, choć mają to samo co ty, niczym nie różnią się od ciebie. Czasem dopuszczasz do siebie wątpliwości: a co by było gdybym wtedy podjął ryzyko? – ale zaraz się usprawiedliwiasz, teraz i tak już jest za późno, nic się nie da zrobić.

Odrzucając marzenia wymierzamy cios przeciw sobie, każdy taki raz jest powolną śmiercią duszy, która poprzez marzenia rozwija się i rośnie w siłę. Strach jest i zawsze będzie częścią każdego człowieka, jedynym sposobem zaś realizacji własnych marzeń jest podążanie ze strachem na ramieniu w stronę, która wzbudza największe opory. Na początku twoje serce będzie walić jak opętane, krzyczeć w trwodze przepełnione wizjami porażki. Ale z czasem, każdy krok do przodu stanie się krokiem w stronę pewności. Serce zwolni tempo i powolutku zacznie sobie pozwalać na odrobinę radości, dzień po dniu zwiększając ‘dopuszczalną dawkę’. A ty poczujesz coś czego dotąd nigdy nie czułeś: szacunek i wdzięczność dla siebie. Poczujesz się zwycięzcą, ponieważ zwyciężyłeś w jedynej słusznej sprawie – wygrałeś bitwę o własne marzenie.

Bitew jest wiele, nie każda jest wygraną, lecz każda zwycięska przybliża nas o krok w stronę zwycięskiej wojny, wojny o własne życie. Każde spełnione marzenie wzmacnia cię w kolejnej walce. Po każdej wygranej upewniasz się, że prawdziwy spokój i spełnienie w życiu, nie przychodzą bez walki, lecz tym razem myśl o zmierzeniu się z własnym strachem nie napawa cię przerażeniem, bo wiesz że możesz zaufać sobie.

Dołek

Author: Magdalena Janczewska

Wpadłam w wir monotonii, błędne koło, w którym miotam się jak złapane w pułapkę zwierzę. Niemo błagam o pomoc, gotowa do ucieczki gdy tylko przyjdzie… Tak mijają dni i miesiące, często pozbawione smaku i kontaktu z sobą. Nie chcę już zaglądać w głąb, bo boję się tego co widzę, wiem, że nie pójdę jeszcze długo za głosem wewnątrz mnie, bo nadal jest on niejasny, mglisty. Marzenia nadal walczą wewnątrz z akceptacją otaczającej mnie rzeczywistości. Nigdy nie idę po jednym kroczku systematycznie do przodu – jak zalecają podręczniki, ja idę kroczek do przodu, czasem przebiegnę kilka metrów w szaleńczej radości, żeby potem cofnąć się o parę kroków albo i dalej. I tak na nowo zaczynam swą podróż poznawania siebie i świata. Zastanawia mnie tylko czy ten sposób nauki jest właściwy, czy nie ma lepszego, mniej męczącego? A jeżeli to ja jestem kiepskim uczniem w dobrej klasie, a nauczyciel mówi tylko go nie rozumiem… Tych pytań i wielu innych nie mogę się pozbyć w chwilach zwątpienia. Czuć się potrzebnym, każdy tego chce, tak bardzo, że szukając zaspokojenia dla duszy myli cel ze środkami, gubi po drodze pierwotne założenia – bycia potrzebnym dla samej radości pomagania i dawania bez aplauzu. Poczucie niespełnienia, a potem goryczy, niższości i złości narasta, żeby rzucić nas w wir walki z samym sobą, bezowocnych dyskusji o wartości, choć wystarczyłoby po prostu je wyznawać. Aż pewnego dnia nie odzywa się już w nas sprzeciw gdy staramy się przekonać kolejną osobę, że życie nie ma nic wspólnego z bajką. W pogoni za udowodnieniem sobie i innym, że jesteśmy użyteczni, zaradni i potrzebni (bo wstyd się przyznać nawet przed sobą, że jest inaczej), zabijamy w nas to co nami powodowało na samym początku. Dopuszczając do siebie na chwilę tę myśl, szybko odpędzamy ją jak natrętną muchę w panicznym strachu żeby nie urosła w siłę, dusimy ją w zarodku wiedząc ile trudu, odwagi i siły ducha wymagałoby uznanie jej za swoją prawdę. ‘Potrzeba dawania jest w głębi każdego z nas i to budzi nadzieję spełnienia.’

Miłość, seks i kochanie

Author: Magdalena Janczewska

Seks czy kochanie się, które jest nam lepiej znane? Seks to sport, a jak mówią sport to zdrowie, rozładowuje napięcie i zwierzęce instynkty, w nas wszystkich one drzemią mniej lub bardziej uśpione. Seks był zawsze i będzie nadal, ale nie zawsze a raczej rzadko towarzyszy mu kochanie. Zbliżasz się do łóżka z przeświadczeniem, że on czeka, bez dylematów czy zbędnych rozterek. Patrzy na ciebie z prostotą, bez jednej dwuznacznej myśli, która mogłaby mu popsuć czystą przyjemność odczuwania kontaktu dwóch ciał. On żyje tą chwilą. Podczas gdy kobieta zawsze widzi jednocześnie przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, natrętne myśli kłębią się w jej głowie, czasem zazdrości mu tej prostoty, a może nawet niewiedzy. Czasem chciałaby uwolnić się od ciągłych porównań, od dręczenia się stale jednym pytaniem: czy mogłoby by być inaczej, a gdyby tak to czy byłoby tak pięknie jak w jej marzeniach? Jest tyle gatunków miłości i każda jest dobra jak to z miłością bywa ale jest tylko jedna, która uwalnia od dręczącego poczucia winy. Poczucia winy, które rodzi się i wzbiera w sercu przez długie lata kompromisów, poświęceń, oddania, współczucia, wsparcia, uzależnienie od zapachu, dotyku i dźwięku jego głosu. Twoje serce uczy się jak poskromić bunt i wiecznie tlące się marzenie o zakochaniu, które nie przemija. W końcu, ze starannością i uporem, jakby od tego zależało twoje życie, udaje ci się zagrzebać płomyk słabego już buntu tlący się gdzieś na dnie. Kładziesz się obok niego na łóżku i wiesz, że będzie to tylko seks a nie kochanie. Na początku ból porażki pomieszany z odrazą do własnej słabości przeszywa twoje ciało po każdym spełnionym akcie, kiedy uparcie starasz się przekonać się, że nic ponad to nie istnieje. Ale musi minąć jeszcze wiele czasu nim płacz, który więźnie ci w gardle ustanie, gdy wyschnie jego źródło: nadzieja. On bierze cię czule w ramiona i pyta: co się stało kochanie? Ty nie mówisz nic, bo nie wiesz co powiedzieć, z czasem on uznaje twoje łzy za objaw wzruszenia. Pozwalasz mu tak myśleć, bo wiesz, że nic ani nikt tego nie zmieni, gdyż już dawno wybrałaś, tylko twoje serce nadal nie może do końca się z tym pogodzić, szepcząc w chwilach samotności o prawdziwej miłości. A ty wiedząc jaki jest ból samotności uciszasz je ze strachem, i zamykasz w klatce głęboko na dnie żeby więcej ci nie przeszkadzało.